sobota, 28 listopada 2015

Joongjak plus (Vision Korea)

Pora rozstać się z koreańskimi ciekawostkami i opisać ostatnią z nich, czyli Joongjak plus z formy Vision Korea.
I znowu ten "plus", do tej pory nie wiem, co on oznacza i jak znam życie, dowiem się kiedyś przy okazji czegoś zupełnie innego :)

O firmie Vision Korea nie wiedziałem nic, wobec czego zacząłem szperać w Internecie i okazało się, że mają stronę na facebooku. To rzeczywiście firma koreańska zajmująca się dystrybucją herbaty, ale najzabawniejsze było to, że ich zdjęciem profilowym jest... logo marki Hechagi (to ta z dwóch poprzednich wpisów). Miałem nadzieję, że może jakoś stopniują jakość swoich herbat i w tych sypanych wersjach znajduje się coś lepszego niż w torebkach.

Opakowanie jest zupełnie zwyczajne, trochę jakby nawet nie-handlowe, przywodzi mi na myśl jakieś techniczne opakowanie służące do przekazania herbaty do innego działu w firmie, ale jeszcze nie do sprzedaży. Szaro-srebrne, lekko błyszczące, z dość prostą naklejką. Lekkie, herbaty było tam naprawdę niewiele, na jakieś dwa posiedzenia.


Liście prezentują się przyzwoicie, zielone, poskręcane jak trzeba, całe lub w sporych fragmentach.



Przygotowałem wodę o temperaturze pomiędzy 65 a 70 stopni i na czajniczek o pojemności 200ml przeznaczyłem dwie łyżeczki herbaty, około 3 gramów. Pierwsze parzenie trwało 2 minuty, drugie 2min 30sek.

Liście wsypane do rozgrzanego czajnika pachniały obiecująco, ale niespecjalnie koreańsko. 

Napar wyszedł mocno żółty i miał lekki aromat :) Jednak aromat ten przypominał bardziej chińskie zielone herbaty (z gatunku tych mocno takich sobie), nie wyczuwałem w nim nic typowo koreańskiego; w smaku podobnie. Czułem, że piję zwyczajną chińską zieloną herbatę, nie było tego poszukiwanego przeze mnie posmaku orzechowego. Dość wyraźnie wyczuwalna gorycz mnie zaskoczyła... nie sądziłem, że w tak niskiej temperaturze nadal uda się wyciągnąć z herbaty gorycz, a już na pewno nie po dwóch minutach.
Drugie parzenie niewiele różniło się smakiem od pierwszego, może goryczy było nieco więcej. 



Hmm... miałem wielką nadzieję, że chociaż na koniec opiszę Wam naprawdę fajną koreańską herbatę, a tu klapa. Mogę tylko powiedzieć, że poszukiwania koreańskiego smaku trwają nadal i mimo zakończenia mini cyklu o ciekawostkach z Kraju Spokojnego Poranka, ich herbaty będą się tutaj pojawiać dość często ;)

Pomyślałem też, żeby nieco zmienić formę przedstawiania tutaj herbat. Zamiast opisywania pierwszego zetknięcia ze świeżo zakupionymi nowinkami, będę się skupiał na przedstawianiu herbat, które piję od dłuższego czasu i wiem, jak smakują parzone w różnych warunkach klimatycznych/emocjonalnych/dzisiaj-wszystko-mi-z-rąk-leci.


6 komentarzy:

  1. Hmm... szkoda, że nie dostałeś tego od herbaty, czego można od koreańskich oczekiwać... tym bardziej, że ich aromat jest jedyny w swoim rodzaju, nie do pomylenia z niczym innym. A opakowanie, jak dla mnie, wyglądało na prawdę obiecująco: tak specjalistycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście pamiętam smak koreańskich herbat pitych w Krakowie, więc wiem, gdzie kupię następne porcje, żeby się już nie rozczarować ;)

      Usuń
  2. Łukaszu, jaka klapa? bardzo ciekawy opis :) a może - jeśli jeszcze masz trochę tej herbaty- daj do czajniczka 200 ml tak z 3 łyżeczki tej herbaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, posłuchałem Twojej rady i dziś rano tak zrobiłem. Wsypałem wszytko, co mi zostało, jakieś 3,5 łyżeczki, waga pokazała 8 gramów (niezła proporcja na 200ml czajniczek ;)
      Woda 70 stopni, 2 minuty. Rzeczywiście, gdzieś tam można było wyczuć cień smaku... Shincha :P Ale tylko cień, a poza tym, herbata była tak potwornie gorzka, że aż mnie wykrzywiło. Ciekawe doświadczenie, pewnie gdyby tak szukać dalej, można by znaleźć więcej smaku, ale wtedy okazałoby się, że to najmniej ekonomiczna herbata świata :D

      Usuń
  3. Hahaha! no to dałeś czadu ;) 2 minuty przy pierwszym parzeniu? Odważnie ;) Oki, powstrzymam się na przyszłość od dawania "dobrych" rad ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powstrzymuj się, bo Twoje rady są dobre, a nie "dobre" :)
      2 minuty, to dlatego, że widziałem na filmikach, jak sami Koreańczycy zalecają parzyć od razu 2 minuty. No i chciałem "poczuć moc", hahaha :)

      Usuń