wtorek, 1 grudnia 2015

Przystanek na drodze herbaty

Kiedy podąża się jakąś drogą, raz na jakiś czas chce się przystanąć, wziąć głęboki oddech i zebrać myśli. Tak też jest teraz na mojej dopiero co rozpoczętej drodze herbaty.

W niedzielę w Muzeum Azji i Pacyfiku miało miejsce wydarzenie herbaciane i mimo, że było ono bardzo kameralne, było tak naprawdę pierwszym, w którym wziąłem udział i dlatego zostanie w mojej pamięci. Doświadczanie herbaty nie jest już czymś, co wykonuję samotnie, w zaciszu domowym; nawet tak krótkie przebywanie w otoczeniu innych herbacianych pasjonatów musiało rzucić nowe światło na moją wędrówkę. Poznana w końcu na żywo Jola z Herbacianego Notesu w ciągu krótkiej rozmowy, jaką udało nam się przeprowadzić udzieliła mi cennych wskazówek i dała wiele pozytywnej energii, choć pewnie sama sobie z tego nie zdaje sprawy (no to teraz już sobie zdaje ;)

Po niedzielnym wydarzeniu kotłowały się w mojej głowie myśli i odczucia. Moim przekleństwem jest perfekcjonizm, chciałbym osiągnąć mistrzostwo we wszystkim, czym się zajmuję, poznać każdy aspekt, znać najdrobniejsze szczegóły. Słuchając tego, co mówili o herbacie mądrzejsi ode mnie zrozumiałem, że świat herbaty, to niezmierzony kosmos i nigdy prawdopodobnie nie uda mi się go całkowicie opanować i na drodze herbaty nie zostanę mistrzem; zawsze będę jedynie uczniem. To niby lekcja pokory, ale jednocześnie coś, co przynosi uspokojenie i ciszę, bo po co biec do przodu i spieszyć się z poznawaniem wszystkiego, jeśli i tak się nie uda. Wtedy lepiej zwolnić, przyjrzeć się, co mam dokoła i skupić na tym, co akurat do mnie przychodzi. 

Blog herbaciany zacząłem prowadzić miesiąc temu, a skala zmian, jakie zaszły w moim życiu, jeśli chodzi o doświadczanie herbaty i nie tylko, zadziwia mnie nieustannie. Nie sądziłem, że ta droga będzie tak intensywna. Udało mi się nawiązać kontakt z kilkoma innymi miłośnikami herbaty i mimo, że do tej pory był on raczej wirtualny, to jednak dający wsparcie i wiedzę. Nadal uważam, że była to jedna z najlepszych decyzji w życiu, które teraz jakby na powrót toczy się prawidłowym rytmem. Prawdziwe są słowa herbaciarzy, że herbata ratuje nas przed światem i przed nami samymi. 

Kiedy patrzę wstecz widzę, że uszedłem dopiero kawałeczek i mimo, że nadal wyraźnie dostrzegam miejsce, z którego zacząłem swoją podróż, to jednak nie ma we mnie wątpliwości i nie chcę wracać. Patrzę chętniej przed siebie, biorę kolejny głęboki oddech i z ciekawością stawiam kolejne kroki naprzód.


zdjęcie: By Andrea Schaffer (http://www.flickr.com/photos/aschaf/3810960784/) [CC BY 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)], via Wikimedia Commons

7 komentarzy:

  1. Piękne słowa... w moim przypadku, herbata jest tematem, który ciągle zadziwia... i najlepsze w niej jest to, że z każdym krokiem, który robię do przodu, mam wrażenie, że wiem coraz mniej. Chociaż chyba często tak jest... że zagłębiając się w jakiś temat, z każdym posunięciem się do przodu, mamy coraz więcej pytań. Jest to z jednej strony niesamowite, ale z drugiej przerażające: w tym sensie, że nigdy nie wiemy, co się wydarzy, i na jakim etapie zakończy się nasze poznawanie tematu. Oby ten przystanek nastąpił jak najpóźniej...
    Łukaszu... nakłoniłeś mnie do refleksji. Dziękuję bardzo, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Ci dziękuję :) Miło się wędruje w takim towarzystwie. Już Sokrates powiedział "wiem, że nic nie wiem", to bardzo dobrze oddaje uczucia, jakie rodzą się, kiedy w miarę postępów odnajdujesz coraz więcej niewiadomych. Najważniejsze, to iść dalej przed siebie. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. To jest w ogóle bardzo ważne, żeby umieć zwolnić, zatrzymać się i mieć tę świadomość, że ważne jest poznanie tu i teraz a nie pogoń za poznaniem tego tam.
    To jak z czytaniem. Nigdy nie przeczytasz wszystkich książek świata. Ba, nawet tych wydanych w kraju. Ale jak już czytasz, zrób to mądrze :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, słusznie porównałaś to do książek, w gruncie rzeczy taka postawa dotyczy całego życia. Cieszę się, że moje refleksje też wywołały odzew, bardzo bym nie chciał, żeby ten blog był czysto technicznym zapisem spróbowanych herbat.
      Dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  3. Łukaszu :) Dziękuję za miłe słowa :) bardzo się cieszę z naszego spotkania - dało mi ono przyjemne poczucie, że herbacianych zapaleńców, myślących, poszukujących duchowej głębi osób jest więcej niż sądziłam ;) Piękny wpis - bardzo herbaciany ;) A swoją drogą (sic!) ciekawe jak będziemy oddychać za dwadzieścia lat? czy nadal herbatą? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, sam jestem ciekaw siebie za dwadzieścia lat... Pamiętam, że w liceum pisałem do siebie takie liściki, które miałem otworzyć za 10, 15, 20 lat. Liściki dawno poginęły, ale pamiętam, że na przytłaczającą większość tamtych pytań mogę dziś odpowiedzieć: "tak, Łukaszku, udało się" :)
      Zastanawiam się, czy wypijana herbata z czasem nie zastępuje krwi w żyłach i czy raz obrana ścieżka herbaty jest już "drogą bez powrotu", pomyślałem o panu Robercie, który studiował chado na początku lat '90tych. To kawał czasu, a on nadal "oddycha herbatą" :)

      Usuń
    2. i w tym miejscu przydałby się herbaciany toast: za pasję - by nie wypaliły jej przeciwności losu, lenistwo i brak cierpliwości ;)

      Usuń