piątek, 18 grudnia 2015

Międzynarodowy Dzień Herbaty 2015

Piszę ten post trzy dni po Międzynarodowym Dniu Herbaty, który przypada 15. grudnia. Zastanawiałem się, czy w ogóle go pisać, w końcu moja relacja będzie z pewnością uboższa niż innych uczestników (nie robiłem zdjęć), ale skoro blog ten ma być świadkiem mojej drogi herbaty, to warto by i ten wpis powstał.

Międzynarodowy Dzień Herbaty, obchodzony już od ładnych kilku lat, w Polsce przechodzi bez echa, co jest niejako odzwierciedleniem postawy mieszkańców naszego kraju wobec tego napoju - herbaty pije się u nas bardzo dużo, ale nie poświęca się jej wiele uwagi. Mam czasem wrażenie, że kawa jest u nas otoczona atmosferą niemalże kultu, a herbata traktowana bywa jako napój dla nudziarzy i emerytów. I podczas gdy na całym świecie Dzień Herbaty, zainicjowany przez kraje przodujące w jej produkcji, ma za zadanie popularyzację herbaty, o tyle, w moim odczuciu, w Polsce przydałaby się raczej zmiana jej wizerunku. 

Ja sam o Dniu Herbaty nie miałem najmniejszego pojęcia, dopóki na początku grudnia Jola z bloga herbacianynotes nie zaprosiła mnie na spotkanie w restauracji koreańskiej Onggi i wspomniała, że odbędzie się ono właśnie z tej okazji. Jestem jej bardzo wdzięczny, bo przeżyłem niezapomniane chwile w ciekawym i przyjaznym gronie, popijając wyjątkowe herbaty.

Spotkanie poprowadził sam Robert Tomczyk, którego książkę niedawno kupiłem i nie przypuszczałem wtedy, że tak szybko uda mi się poznać go osobiście. Jestem pod wielkim wrażeniem jego wiedzy i osobowości, uważam, że zasłużenie tytułuje się go "mistrzem" :)
Poznałem także Agnieszkę z bloga mycupofgreentea, Ewę z bloga herbatniczek i Kacpra, który okazał się być moim sąsiadem z dzielnicy, miło było też spotkać załogę herbaciarni na Ludnej; wszyscy przesympatyczni i pełni herbacianej wiedzy. Przebywanie w towarzystwie takich ludzi, w pięknym kąciku herbacianym restauracji Onggi utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłem wchodząc na drogę herbaty i że jestem we właściwym miejscu. 
Samo spotkanie właściwie prowadziło się samo :) Spontanicznie przechodziliśmy od herbaty do herbaty, częstowani przez pana Roberta, słuchając jego opowieści, smakując, dzieląc się wrażeniami i ciesząc z tego, że jesteśmy razem. Mam wrażenie, że po to właśnie było nam to spotkanie potrzebne, a na treści merytoryczne przyjdzie jeszcze czas. Przez te trzy dni, które minęły ciężko było mi się zebrać do napisania czegokolwiek, bo ciągle utrzymywał się we mnie stan euforii i pewnego zaskoczenia, że to wszystko dzieje się tak szybko... przecież jeszcze kilka miesięcy temu żyłem w zupełnie innym świecie. Następne spotkanie herbaciane planowane jest na styczeń i już nie mogę się go doczekać.
O spotkaniu możecie też poczytać na blogu Joli herbacianynotes (są zdjęcia!)

A ja tymczasem, zainspirowany panem Robertem, zaczynam uczyć się rozpoznawać temperaturę wody "na dotyk". Gdyby ktoś słyszał o jakiejś promocji na maść na oparzenia, byłbym wdzięczny za informacje ;)

8 komentarzy:

  1. Widziałam zdjęcia na fb :) Super, że tam byłeś i masz naładowane akumulatory! Daj znać, kiedy w styczniu, chętnie pójdę, choć jestem "niezrzeszona" :) Ale może zdjęcia porobię :D
    Co do samego wizerunku herbaty....Łukasz, zdecydowana większość Polaków pije minutkę, sagę, a za lepszą herbatę uważa (bądź jest kreowany) Lipton. A jeszcze te nieszczęsne granulowany herbaty, które z herbatą mają tyle wspólnego, co żołędzie z kawą...Kawa jest modna, bo się tworzy wokół niej wizerunek "lajfstajlowy". Modne osoby w modnym (dużym) mieście płacą 13 złotych za papierowy, ale modny, kubek kawy, która warta jest zdaje się 1000 razy mniej (marża na kawie jest chyba 1000%). Jak ktoś zacznie tworzyć modę i lafstajl herbaciany to będzie i to. Ale wiesz, herbata należy do tego "wolniejszego" świata. A przecież Polacy uwielbiają być pracoholikami i gonić.

    Lubię Twoje wpisy. Przypominają mi czasy liceum i studiów. W liceum mieliśmy w mieście kultową herbaciarnię, gdzie młodzież wieczorami siedziała przy swoich imbrykach herbacianych i rozmawiała. Nie było smartfonów (taki dinozaur ze mnie), nie wiem, czy były wtedy komórki...może nieliczni mieli wielkie cegły, ale raczej nie...Pięknie było :) I to chyba tylko nasze pokolenie tak umiało. Jeszcze chyba dwa młodsze roczniki tam chadzały na herbatę, potem herbaty było mniej, a pojawiły się lody, a potem zamknięto lokal..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i pojawi się zapotrzebowanie na dobrą herbatę, kiedy Polacy w tej gonitwie w końcu zderzą się ze ścianą i będą musieli sobie to i owo przemyśleć. Marża na kawie mnie zdumiała... ale miałem już podobne myśli, kiedy w Krakowie piłem cały dzbanek herbaty (trzy razy) za cenę jednego markowego kubka z rysunkiem ziarenka.
      Ciekawie mieliście z tą herbaciarnią w czasach liceum... u mnie niestety niczego takiego nie było. No i szkoda, że lokal już nie istnieje, wielka szkoda, coś jednak pewnie powstanie, bo teraz herbaciarnie powoli wracają do łask, choć na razie pewnie w większych miastach.
      O styczniu dam Ci znać, Twoje zdjęcia będą hitem na blogu ;)

      Usuń
  2. Niestety, tak jak mówisz... kawa u nas góruje, nie mówiąc o tym, że ludzie dla wygody wolą i lubią pić herbatę na sznurku... bo parzenie liścia "jest problematyczne", wymaga różnych, dziwnych rzeczy... a wiemy dokładnie, że tak na prawdę nie jest tak, a dla chcącego nie ma nic trudnego...

    Trzymam kciuki, żebyś jednak nie musiał stosować tej maści ;) Bo jeszcze można się zniechęcić do tematu... a tego nawet ja bym nie chciał. Chociaż chyba byś nam tego nie zrobił... prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ludzie tacy już są, że dla odrobiny wygody, z lenistwa, są w stanie zrezygnować z czegoś dobrego, w tym wypadku z wypicia dobrej herbaty. Ale oprócz nich, są jeszcze ludzie, którym "się chce", na szczęście :)
      Nie bój się, byle oparzenie mnie nie zniechęci, co najwyżej zdeterminuje :) Jola potwierdzi, że niedawno dla dobra herbatyzmu byłem w stanie poświęcić kciuki :P

      Usuń
    2. I taką postawę to się chwali! :D

      Usuń
  3. Łukaszu S. potwierdzam siłę Twojej determinacji i wierzę, że konsekwentnie będziesz trenował umiejętność rozpoznawania temperatury wody na dotyk :) A maść za bardzo nie będzie przydatna bo jesteś pojętnym uczniem ;)
    Kawy tak bardzo bym nie demonizowała - może w jakimś stopniu jest ona tak popularna ze względu - jak pisze Maguda - na wizerunek "lajfstajlowy" ;) ale wiele osób pije kawę, bo odpowiada im jej smak. A ceny? Przecież słyszeliście o pijalnych antykach, prawda? ;) No i wystarczy pójść do lepszego sklepu z herbatą by zobaczyć, że tam herbata nie kosztuje mało. Dobra kawa, podobnie jak dobra herbata - muszą mieć swoją cenę :) A my musimy mieć wiedzę, by umieć rozpoznać DOBRĄ herbatę i nie dać się naciągnąć ;)No i muszę powiedzieć z własnego doświadczenia, że coraz więcej osób - właśnie tych, które do tej pory piły herbatę ze sznurkiem - przechodzi na herbaty sypane i szuka herbat dobrej jakości i o ciekawych smakach...więc, jest nadzieja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, gratulacje, że udało Ci się być na Święcie i poznać ciekawe Osoby! :) Wspomnienia pozostaną na pewno na długo i są bezcenne.

    Świątecznie życzę Ci pięknych i radosnych Świąt oraz szczęśliwego i wspaniałego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To spotkanie było dla mnie bardzo ważne i mocno mnie podbudowało.
      Dziękuję za życzenia i życzę Ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :)

      Usuń