sobota, 12 maja 2018

Herbata zielona Yunnan Mao Feng

Ta herbata to kolejna ciekawostka znaleziona w wietnamskim sklepie spożywczym. To herbata marki Kandy's, tak jak opisywana przeze mnie jakiś czas temu herbata biała.



Opakowanie utrzymane w tym samy stylu, co opakowanie herbaty białej. Liście tej herbaty są zaskakująco duże, jak na herbatę zieloną. Suche liście pachną też dojrzalej.



Po przesypaniu do rozgrzanego naczynia czuć zapach, który od razu przypomniał mi herbaty birmańskie. Nie do końca mi odpowiadający, zapach mokrego lasu, trochę jakby wilgotnego drewna, ale w takim nieprzyjemnym aspekcie.

Zastosowałem parzenie typowe (u mnie) dla herbat zielonych, czyli minuta-krótko-minuta-długo. Woda miała temperaturę około 80 stopni, choć producent zaleca 85 stopni (parzenia przy innych okazjach udowodniły, że taka drobna różnica temperatury niczego nie zmienia).


Po pierwszym zaparzeniu czuć, że mokre liście nabrały aromatu przypominającego bardzo herbaty białe. Jest on mało intensywny, nie dominuje. Nie czuć jednak niczego, co zazwyczaj kojarzę z herbatami zielonymi: żadnej roślinności, trawiastości, świeżości. Kolor naparu jest bardziej żółtawy niż zielonkawy. Zastanawiam się, czy naprawdę spore liście, to wynik zastosowania krzewów odmian wielkolistnych, czy to po prostu starsze liście. Herbata w smaku nie jest zła, jej podobieństwo do herbat białych jest nawet ciekawe. Po prostu nie ma w sobie tego, czego szukałbym w herbatach zielonych.



Kolejne parzenia dawały napar o podobnych właściwościach, odpowiednio słabnący z każdym kolejnym parzeniem.

2 komentarze:

  1. Jak Ty to robisz, że zawsze jakaś ciekawa herbata Ci się trafi na zakupach? :)

    OdpowiedzUsuń