poniedziałek, 4 stycznia 2016

Herbata na nowy rok - Tai Ping Hou Kui

Od dawna myślałem o wpisie podsumowującym stary rok pod względem herbacianym i blogowym, myślałem, że uda mi się przygotować go jeszcze w grudniu, ale miesiąc ten okazał się bardziej absorbujący, niż wcześniej przypuszczałem. Wydaje mi się jednak, że czwarty dzień nowego roku nadal przesiąknięty jest atmosferą nowości i świeżych oczekiwań i jak najbardziej nadaje się na tego typu wpis.

Miniony rok okazał się bardzo ciekawy, inspirujący i intensywny jeśli chodzi o mój herbaciany rozwój, tym bardziej, że wszystko zaczęło się na dobrą sprawę dopiero w okolicach września. To wtedy, chcąc się nieco wyciszyć i zrelaksować, po raz kolejny oglądałem w sieci nagrania ludzi parzących herbatę i w końcu doszedłem do wniosku, że skoro tak ona na mnie działa, to dlaczego nie mógłbym wiedzieć o niej więcej i samemu urządzać sobie takie wyciszające parzenia. Gdy tylko zdecydowałem się zająć herbatą na poważnie, sprawy przybrały niesamowicie intensywny obrót i jestem teraz lata świetlne od miejsca, w którym byłem jeszcze kilka miesięcy temu. Oczywiście, to dopiero początek i czeka mnie jeszcze wiele nauki, poznawania i smakowania, ale jeszcze nigdy świadomość, ile mnie czeka nie była tak ekscytująca.

Najważniejszą decyzją, niejako punktem zwrotnym, było założenie tego bloga, bo to dzięki niemu udało mi się poznać innych ludzi herbaty, niektórych nawet osobiście, co ma ogromny wpływ na moją drogę herbaty. Z początku nieśmiałe zaczytywanie się, potem nabranie odwagi i sporadyczne komentowanie wpisów na innych blogach doprowadziło do regularnej wymiany myśli, dzięki czemu herbacianą wiedzę przyswajam teraz w tempie, o jakim kiedyś nawet mi się nie śniło. Potem przyszedł czas na pierwsze prawdziwe spotkania herbaciane i już wiedziałem, że wpadłem po uszy, minąłem pierwszy zakręt na drodze herbaty i nie widząc już punktu, z którego zacząłem, nie będę wracać.
Pewnie niektórym z Was powtarzam to już do znudzenia, ale mam wrażenie, że moje życie nareszcie znalazło się na właściwym torze, a ja zacząłem zajmować się dokładnie tym, czym powinienem.

Jaką herbatę mógłbym sobie zaparzyć przy okazji pracy nad wpisem otwierającym nowy rok? Wydało mi się oczywistym, że Rok Małpy najlepiej przywitać pijąc Tai Ping Hou Kui - herbatę Króla Małp :) Ale przyprawiłem ją nieco moją niepokornością parząc ją w imbryku i pijąc z wielkiej filiżanki. Miałem wielką ochotę wypić ją właśnie w taki sposób.

Na ten nowy rok życzę tak sobie, jak i Wam, żeby pod jego koniec każdy mógł powiedzieć sobie: "warto było!"




5 komentarzy:

  1. Czy to Tai Ping od Pana Pietera? Poza tym, jak smakowało takie inne niż zwykle parzenie tej herbaty? :)
    Chciałem jeszcze życzyć Ci szczęścia w Nowym Roku! Żeby Twoja herbaciana pasja poszerzała się z każdą kupioną herbatą, z każdą wypitą czareczką, z każdym spotkaniem, i z każdym kolejnym wpisem! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Tai Ping ze starych zapasów, ze sklepu pana Herbaty, jeszcze z czasów pierwszego wpisu o tej herbacie. Dodatkowo mam jeszcze jedną paczkę tej herbaty kupioną przez przyjaciół w prezencie urodzinowym, też od pana Herbaty, no i paczkę od Pietera... zapowiada się małpi rok ;)
      Dziękuję za życzenia i pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Ach, no i herbata wyszła dobra, nie odbiegała od parzenia w wysokiej szklance, wypiłem ze smakiem.

      Usuń
  2. Łukaszu, widzę Cię w zielonym czajniczku ;) Widzę i życzę Ci, by każdy krok na drodze, którą wybrałeś, ubogacała Cię i wzmacniał :) nie tylko w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jak zobaczyłem swoje odbicie w czajniczku na zdjęciu, wiedziałem, że coś tak pociesznego muszę tu umieścić :)
      Dziękuję za życzenia :)

      Usuń