poniedziałek, 5 lutego 2018

Biała herbata marki Kandy's

Podczas ostatniej wizyty na Marywilskiej, w wietnamskim sklepie spożywczym trafiłem na taką ciekawostkę: herbatę białą polskiej marki Kandy's. Na opakowaniu napisane jest, że herbata pochodzi z chińskiej prowincji Yunnan, całe opakowanie jest opisane po polsku, wynika z niego, że herbatę sprowadza, pakuje i sprzedaje polska firma (czyżby świadomość herbaty rosła?).



Postanowiłem zaparzyć tę herbatę w nieco innych warunkach, niż zazwyczaj. Urządziłem sobie chwilowe stanowisko do parzenia w kuchni, która jest najcieplejszym pomieszczeniem w mieszkaniu. Przyniosłem sobie chapan, normalnie wykorzystywany po koreańsku, czyli do odkładania przemytych naczyń, żeby doschły. Tym razem ustawiłem go na kuchennym stole, wykorzystałem czajniczek przywieziony z Korei, do którego mam wielki sentyment, ponieważ otrzymałem go od mistrza ceramiki podczas odwiedzin u niego i z racji jego wyglądu bardzo często parzę w nim chińskie herbaty. Do tego szklane morze herbaty, ostatnio używam tylko jego.



Liście są w różnym stopniu połamane - są takie bardzo drobne, są też całe pąki, duże kawałki większych liści. Herbata pod tym względem jest bardzo niejednorodna. 



Zagotowałem wodę, odczekałem chwilę, aż przestanie być za gorąca i rozgrzałem czajniczek. Liście wsypane do gorącego czajniczka pachną ładnie, nieco przypominają zapachem herbaty himalajskie. Zacząłem parzyć herbatę. Pierwsze parzenie było krótkie, dosłownie kilka sekund - są to niepozwijane liście, w dodatku niektóre z nich drobno połamane, wywnioskowałem, że herbata powinna zaparzyć się szybko, co też się stało. Przelałem herbatę do morza i podziwiałem jej kolor. Jest ładny, ciemno żółty, wpadający w bardzo delikatny brąz. Może to nawet za wiele, jak na białą herbatę. Pierwszy łyk to potwierdził, wyszła odrobinę za mocna, ale dobra. Bardzo wyraźnie czuć jej smak, naprawdę przypominający nieco herbaty himalajskie. Mimo delikatnej goryczki (wynikającej ze zbyt długiego parzenia i odrobinę zbyt wielu liści), to dobra, smaczna herbata. Przypomniała mi się biała herbata, również z Yunnanu, którą kiedyś piłem z Jolą z Herbacianego Notesu i Sayamą, kupiona przez Sayamę w osiedlowym sklepie spożywczym w Warszawie. Była innej marki, ale coś mi mówi, że pochodziła z podobnego źródła, co próbowana teraz przeze mnie Kandy's.



Herbata jest bardzo wytrzymała, zrobiłem serię krótkich parzeń, dopiero przy czwartym lub piątym trochę wydłużyłem czas parzenia. A ona nadal wychodziła dobra. W połączeniu z przystępną ceną (13zł za 50g) czyni to z niej porządną, ekonomiczną herbatę do swobodnego popijania. Minusem jednak może być fakt, że prawdopodobnie nie jest organiczna, nie pochodzi z rodzinnego, niszowego ogrodu herbacianego prowadzonego przez pasjonatów.



Liście po wszystkim prezentują się nie najgorzej - od razu rzucają się w oczy pąki i spore kawałki większych liści. Naprawdę ciekawa herbata.

Odsyłacze:

6 komentarzy:

  1. Proszę! Bardzo ciekawe wyniki :) Sama herbata na zdjęciach rzeczywiście prezentuje się całkiem zacnie. Przypomniała mi się przy okazji biała herbata firmy Mayo, którą kiedyś kupiłem w supermarkecie na próbę. W realiach "sklepowych" również była całkiem całkiem.
    Myślę również, że takie skromniejsze pudełka (bez większych udziwnień) zwykle mogą skrywać ciekawą zawartość...
    Ale ten czajniczek... przepiękne cudeńko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że na polski rynek powoli będą trafiać coraz fajniejsze herbaty :) Widać, jak rośnie zainteresowanie herbatą.
      Czajniczek jest przeze mnie używany na okrągło... wiem, że tak cenny okaz powinien być przeznaczony na specjalne okazje, ale tak go lubię, że nie mogę się oprzeć. Poza tym, jest bardzo dobrze zrobiony, bardzo wygodnie się w nim parzy i z niego przelewa.

      Usuń
  2. No czajniczek cudo. Rzeczywiście tak używa się chapana w Korei?
    Czasem w zwykłych sklepach znajdują się ciekawe herbaty. Fakt, raczej mało prawdopodobne by były organiczne itd., ale i tak warto spróbować. To tak jak odkrywanie skarbów. Wchodzisz do sklepu i nigdy nie wiesz, co Cię czeka na następnej półce. A może akurat jakaś fajna herbata?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tam naprawdę chapanów tak się używa, widziałem na własne oczy.
      A wycieczki do sklepów wietnamskich zawsze obfitują we wrażenia, w tym wiele wrażeń herbacianych :)Czasem miewają też ceramikę, ale taką raczej najtańszą. Ostatnio przykuł moją uwagę jeden mały zestaw stojący w kącie na jakimś stołeczku. Już chciałem podejść i pooglądać "jaki ciekawy zestaw, ciekawe, czy jest cena...", kiedy w porę się zorientowałem "a, nie, to ten pas sobie w nim parzy...".

      Usuń
  3. Wspaniały czajniczek :) Jest na czym oko zawiesić. Z herbatą się nie spotkałem, ale patrząc po zdjęciach i opinii warto chociaż spróbować. Szczególnie, że cenowo przystępna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę oryginalna i też zachwycam się czajniczkiem. I powiem więcej...życie mija i nie warto trzymać wyjątkowych rzeczy na wyjątkowe, rzadkie okazje. Dobrze zatem robisz czyniąc każdy dzień wyjątkowym. Czajniczek się cieszy :)

    OdpowiedzUsuń