Tytuł może być mylący, od razu więc wyjaśnię, że nie jest to pierwszy raz, kiedy spróbowałem matcha, ale pierwszy raz, kiedy o niej piszę.
Pod koniec ubiegłego lata Sayama udzielił mi wskazówek na temat przygotowania matcha w najprostszym ze sposobów i od tamtej pory ćwiczę niemal codziennie, mimo, że nie mam jeszcze wszystkich akcesoriów. Na zdjęciach widać, że wprawdzie mam już chasen (miotełkę), chashaku (nabierkę), fukusę (fioletowa chusta), i oczywiście chawan, który odkupiłem od Sayamy; jest to dzieło koreańskiego mistrza. Zamiast ściereczki chakin używam kawałka gazy przyciętego do odpowiednich rozmiarów, a z braku pojemnika natsume używam tego, w którym matcha jest sprzedawana.
Przez długi czas nie chciałem samodzielnie zabierać się za przygotowywanie matcha, wiedząc, jak dalece wysublimowana i wyszukana to sztuka. Nie chciałem od razu popełniać błędów, ani, co gorsza, przyswoić ich sobie. Czekałem na właściwy moment i w końcu stało się tak, że Sayama podzielił się ze mną częścią swojej wiedzy.
Tak jak przypuszczałem, ćwiczenia okazały się wymagające, potrzeba do nich koncentracji i dyscypliny. Gdyby nie to, że te cechy mi odpowiadają, mogłoby być trudno.
Gdzieś tam głęboko miałem przeczucie, że przygotowanie matcha będzie miało wpływ na całe życie. Zawsze ceniłem sobie ciszę i spokój, a koncentracja i dyscyplina okazały się zbawienne również w innych dziedzinach. Anglojęzyczni mają piękne powiedzenie, jedno z moich ulubionych: "How you do one thing is how you do everything", czyli: "Jak robisz jedno, tak robisz wszystko". Dla mnie osobiście oznacza to, że przyswojenie sobie zasad przygotowania herbaty w spokoju, ciszy, z uwagą na herbacie i umysłem wysprzątanym z niepotrzebnego balastu, sprawi, że tego samego będę chciał też poza herbatą. Estetyka herbaciana stała się moją ulubioną, koniec końców doprowadzając mnie do minimalizmu, który, jak by to ująć, uratował moje zabałaganione i przeciążone życie przed katastrofą. Stało się tak wprawdzie jeszcze przed nauką parzenia matcha, przygotowanie liściastej herbaty wymaga tego samego, jednak matcha, ze swoim filozoficznym i kulturalnym zapleczem, zdaje się działać mocniej.
Najbardziej lubię przygotować matcha wczesnym rankiem, kiedy cały świat dokoła mnie śpi i wszędzie panuje cisza. Dzień rozpoczęty ćwiczeniem przygotowania herbaty w ciszy od razu układa się inaczej. Dawniej, wczesne wstawanie było trudnym do spełnienia marzeniem.
Bardzo podoba mi się ten wpis. Pięknie piszesz!
OdpowiedzUsuń